Tym, który mnie tak nazwał, był chłopak Saga Masamune. Pewnego deszczowego dnia znalazł mnie i zabrał ze sobą do domu. Cóż, miał na nazwisko Saga, lecz ze względu na różne okoliczności teraz jest znany jako „Takano”. Nigdy mi nie powiedział, dlaczego nazwał mnie „Sorata”, ale podoba mi się to imię.
Od tamtego dnia sporo się wydarzyło i zanim się spostrzegłem, mój właściciel się zmienił – teraz opiekuje się mną mężczyzna nazywający się Yokozawa Takafumi. Na pierwszy rzut oka wydaje się być wulgarny i przerażający, ale w stosunku do mnie jest bardzo miły. Niemniej jednak jest niezwykle uparty i sposób w jaki wyciąga pochopne wnioski jest naprawdę męczący: jeśli jest jakieś jedzenie, które mi zasmakuje, przechodzi samego siebie, kupując mi przez jakiś czas tylko to (czasem chcę zjeść coś innego!), a jeśli jest jakaś zabawka, którą lubię się bawić, wtedy podobne do niej zaczynają gromadzić się w całym mieszkaniu (istnieje coś takiego jak za dużo piłeczek! Przynieś od czasu do czasu jakiś lisi ogonek!).
Na domiar wszystkiego pewnego dnia znalazł mnie nadąsanego po nieudanym skoku, kiedy spadłem z biurka i doszedł do jakiegoś kuriozalnego wniosku, że jestem chory!
Nieważne jak mocno próbowałem mu zakomunikować, że nic mi nie jest, do licha! On wciąż mnie nie słuchał i skończyło się to na tym, że zaniepokojony zaciągnął mnie do weterynarza. Rany, mógłby trochę przystopować z tym szaleńczym zamartwianiem się… Lecz cóż, przypuszczam, że to też jedna z tych dobrych cech Yokozawy.
Plus dzięki temu miałem na tyle szczęścia, że udało mi się spotkać pana doktora, którego naprawdę uwielbiam, a nie widziałem go już od dawna! Nie cierpię zastrzyków, ale jego dłonie naprawdę są delikatne. Oraz, najlepszym momentem tego dnia było… poznanie Hiyori.
To co powiem, niech zostanie tylko między nami, ale… zakochałem się w Hiyo w chwili, w której na nią spojrzałem.
Miałem w zwyczaju śmiać się z „miłości od pierwszego wejrzenia”, ale teraz już wiem, że naprawdę jest ona możliwa. Nie mogłem przestać się na nią patrzeć, kiedy powiedziała mi swoje imię. A kiedy głaskała mnie swoimi małymi rączkami, czułem się jak w niebie.
To właśnie dzięki Yokozawie mogłem spotkać Hiyo.
Kiedy teraz tak o tym myślę, to uświadamiam sobie, że jego porywczy charakter wcale nie jest taki zły.
– Sora! Przepraszam, że czekałeś! – Hiyo obraca się do mnie, po zamknięciu swojego zeszytu i odłożeniu go na półkę.
– Miau…
– Sora, wyłączę światła! Dobranoc.
Podążam za nią do łóżka i zwijam się w kłębek tuż obok. Kiedy razem zasypiamy, przytulam się do niej, a moje własne, małe serduszko bije tak mocno z powodu tej pierwszej, sekretnej miłości.
Tłumaczenie: Kata
Korekta: Sally
Komentarze
Prześlij komentarz