SHYTNB Tom 2 - Rozdział 5

 



    Hiyori dzisiaj wracała z wakacji. Kirishima pojechał samochodem na lotnisko, aby ją odebrać. Czekając na tę dwójkę, Yokozawa przygotowywał obiad - chińskie kluski na zimno.
    Zorientował się, że za moment wrócą, dlatego przepłukał ugotowany makaron zimną wodą i wyłożył na czysty talerz.
    Właśnie gdy dodawał do niego cienko pokrojone dodatki, usłyszał, że ktoś biegnie po klatce schodowej. Opłukał ręce, gdy drzwi do mieszkania otworzyła biegnąca mu na spotkanie osóbka.
    – Braciszku, wróciłam!
    – Witaj w domu, Hiyo.
    Hiyo, która właśnie wbiegła do środka, była bardzo opalona. Skóra z ramion już zaczęła jej schodzić, a jak zdjęła buty, to na stopach było widać blade ślady po paskach od sandałów.
    Sorata również się pojawił, żeby powitać dziewczynkę. Ocierał się o jej nogi, kiedy zdejmowała buty.
    – Sora! Wróciłam! Dziękuję, że zająłeś się wszystkim podczas mojej nieobecności! – Gdy Hiyori go podniosła, kot ochoczo przylgnął do jej twarzy. – Mam dla ciebie prezent!
    Poczekaj, zaraz ci założę! – Rzuciła się do kieszeni torby, po czym wyciągnęła z niej wstążkę w błękitnym kolorze.
    – Obróżka?
    – Tak! Babcia pokazała mi, jak zrobić koronkę, więc zrobiłam.
    – Super.
    Przyłożyła obróżkę do szyi kota, a przypięty do niej dzwoneczek wisiał z przodu. Wybrała taki kolor, ponieważ najbardziej przypominał barwy nieba.
    Zdjęła starą obrożę i założyła nową. Błękitny odcień bardzo pasował do biało-czarnego futra Soraty.
    – Spójrz tylko na siebie, strasznie się spiekłaś! Dobrze się bawiłaś u babci?
    – Tak! Miałam mnóstwo radochy! Poznałam tam nowych przyjaciół! Teraz będziemy do siebie pisać listy. Och, a na lotnisku tata kupił mi uroczą papeterię!
    – Rozumiem. – Yokozawa lekko zmrużył oczy, słuchając jej wesołej paplaniny. Przez te kilka dni było tu naprawdę cicho, ale teraz poczuł, że wszystko wróciło do normy.
    – Och, mam też pamiątkę dla ciebie, braciszku! Ale poprosiłam babcię, żeby ją przesłała pocztą, dlatego dostaniesz ją jutro.
    – Okej, to czekam niecierpliwie.
    Kirishima przyszedł po dłuższej chwili i powoli wszedł do salonu. Po drodze poszedł odebrać pocztę ze skrzynki.
    – Wróciiiiiłem. Hiyo, Yuki wysłała ci pocztówkę z wakacji.
    – Naprawdę? Och, niesamowite, zagraniczny znaczek! – Z poważnym wyrazem twarzy przyglądała się kartce przekazanej jej przez ojca. Yokozawa przypomniał sobie, że Yuki wspominała Hiyori, że jej rodzina jedzie na wakacje za granicę. Zapewne wysłała pocztówkę, jak tylko tam doleciała.
    – No dobra, siadajmy do stołu. Dziś na obiad chiński makaron na zimno. – Gdy Hiyori usłyszała menu, to aż podniosła ręce do góry.
    – Skąd wiedziałeś, braciszku? Cały czas myślałam, że właśnie to chciałabym zjeść na obiad!
    – Cóż, sam miałem na to ochotę. A teraz oboje idźcie umyć ręce przed jedzeniem.
    – Tak jeeeest.
    Po wyjściu Hiyo i Kirishimy do łazienki, Yokozawa nakrył do stołu i włożył budyń, który miał być na deser, do lodówki.
    – Łaaaaał, wygląda pysznie! – krzyknęła radośnie podekscytowana Hiyori. Dzięki temu wysiłek włożony w przygotowanie potrawy okazał się tego wart, ponieważ został doceniony w ten oto sposób. Jeszcze pół roku temu Yokozawa nie spodziewałby się, że będzie mógł wykorzystać w takich okolicznościach swoje kulinarne zdolności.
    Gdy Hiyori usiadła przy stole, niewinnie zapytała:
    – Co robiliście podczas mojej nieobecności?
    – Nic nadzwyczajnego, tylko praca, praca, praca. – Wszystko, co robili, było dokładnie tym, czego nie mógł powiedzieć dziewczynce i chociaż tak gładko sprecyzował kłamstewko, to Kirishima, który właśnie wszedł do pokoju, zrzucił bombę.
    – Mieliśmy dużo zabawy, tylko we dwóch.
    – …!
    Yokozawa zasadził kopniaka Kirishimie za ten dwuznaczny tekst, ale na nic się to zdało i nie zniechęciło to mówcy do kontynuacji wypowiedzi.
    – Takafumi, co się tak rumienisz?
    – Weź przestań! – Twarz Yokozawy zapłonęła, gdy po raz pierwszy usłyszał swoje imię. Nawet nie musiał patrzeć w lustro, żeby wiedzieć, że jest czerwony jak soczysty burak.
    – Eeeej, co się działo, kiedy mnie nie było? No weźcie, powiedzcie mi!
    – Nic ciekawego. A ty lepiej jedz, bo ci makaron rozmięknie.
    – No weź, braciszku! – Ignorując jej pytanie, Yokozawa przemknął do kuchni. I chociaż wachlował twarz jak szalony, to oblekający ją pąs za nic nie chciał zniknąć.

 

Koniec tomu 2

Tłumaczenie: Antha
Korekta: Sally
Grupa BoysLove


***





   Poprzedni 👈

 Koniec tomu 1


Tłumaczenie: Antha
Korekta: Sally
Grupa BoysLove


***





   Poprzedni 👈

Komentarze

  1. Super historia, fajnie się ją czyta. Szkoda że to już koniec a może będą kolejne tomy??

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz