Counterattack [PL] - Rozdział 244: Gaz do dechy

 

    W weekend Chi Cheng i Wu Suo Wei pojechali z bliźniakami na wycieczkę i spędzili cały dzień na dworze. Gdy wracali, było już ciemno, a w samochodzie trójka dzieci momentalnie zasnęła.
    Duan i Quan przytuleni do siebie spali na tylnym siedzeniu, a Wu Suo Wei oparł głowę o szybę przy przednim siedzeniu i spał na glonojada. W ciągu tych dwóch dni chłopak odkrył, że opieka nad dziećmi jest szalenie męcząca i wbrew temu, co myślał, to nie było takie łatwe, zwłaszcza przy dwójce energicznych maluchów. Na szczęście już wracali do domu. To był bardzo aktywny dzień, który zakończyli wizytą na nocnym targu. Wu Suo Wei pilnował bliźniaków, żeby się nie zgubili. Na szczęście nie zadziało się nic niepokojącego i cała czwórka wsiadła do auta.
    Ostatnio chłopak przeżywał ciężkie chwile, bo bliźniaki byli bardzo żywiołowi, biegali po domu i bez przerwy chcieli oglądać bajki. Wu Suo Wei, zanim cokolwiek im włączył, usunął z pamięci wyszukiwarki swoje ulubione strony o tematyce homoseksualnej, a także folder z nagimi zdjęciami. W sypialni pochował wszelkiego rodzaju zabawki dla dorosłych i prezerwatywy, na które mogli natknąć się chłopcy.
    Najbardziej irytujące było to, że dzieci wskakiwały im do łóżka i chciały z nimi spać. I nieważne, jak długo ich przekonywali i ile razy odprowadzali ich do pokoju gościnnego, oni zawsze przybiegali z powrotem i płaczem wymuszali wszystko, czego chcieli. Właśnie dlatego razem z Chi Chengiem wpadli na ten jakże genialny pomysł i podczas dzisiejszego dnia wymęczyli bliźniaków całodniową zabawą, a po powrocie do domu zamierzali położyć ich w pokoju gościnnym, by móc spędzić razem kilka upojnych chwil.
    Samochód zatrzymał się na światłach, a Wu Suo Wei ani drgnął, nadal był przyklejony do szyby. Chi Cheng wyciągnął rękę i pociągnął jego głowę ku sobie, opierając ją na swoich kolanach. Zaczął delikatnie masować jego czoło. Gdy na moment przestał, Wu Suo Wei złapał go za rękę, prosząc o więcej.
    Chłopak poczuł ciepłą dłoń na swoim ramieniu, ale nawet wtedy się nie obudził. Chi Cheng prowadził jedną ręką, a drugą delikatnie pieścił swojego Wei Weia. Żadne z dzieci nie obudziło się podczas drogi, wszyscy spali w najlepsze.
    Gdy Chi Cheng zaparkował, wyszedł z auta i otworzył drzwi od strony pasażera. Nie zamierzał czekać, aż Wu Suo Wei się obudzi, wyciągnął go delikatnie na zewnątrz i zarzucił go sobie na plecy.
    Chłopak jak przez mgłę usłyszał jego słowa:
    – Trzymaj się mocno.
    Wu Suo Wei był odrobinę zdezorientowany. Wiedział, że Chi Cheng go niesie, ale nie był pewien, co w tym czasie działo się z bliźniakami. Gdy tak się nad tym zastanawiał, usłyszał, jak Chi Cheng otwiera tylne drzwi i powoli wyciąga obu chłopców. Ostatecznie zaniósł całą trójkę do domu i nawet się nie spocił.
    Po kąpieli Quan zasnął na łóżku, a Duan wyciągnął z szuflady wujka niewielkie drewniane jajo. Spojrzał na Wu Suo Weia i zapytał:
    – Co to?
    Chłopak wskazał między nogi Duana, na jedno z jego jąder. Chłopiec spojrzał z uznaniem na drewniane jajo i powiedział pełen podziwu.
    – Ale duże.
    Wu Suo Wei usłyszał chichot Chi Chenga. Odwrócił się w jego stronę i zobaczył, że bawi się drugim drewnianym jajem. Ruszył na niego i wyrwał mu jajko. Na koniec na nim uklęknął, po czym się na nim położył. Widząc, jak wujkowie bawią się ze sobą, Duan nie chciał być gorszy i obudził Quana. Chłopiec przetarł oczy, a po chwili się rozbudził i zaczął bawić się z bratem. Krzyczeli, skakali po łóżku, szaleli w najlepsze.
    Byli tak rozbawieni, że wujkowie musieli interweniować. Rozdzielili ich, a gdy próbowali ich uspokoić, bliźniacy zaczęli płakać. Dopiero po chwili zmęczyli się i uspokoili.
    Wu Suo Wei spojrzał na dwóch siedzących na podłodze chłopców i gdzieś w głębi duszy zamarzył, żeby choć jedną noc przespali spokojnie.
    Chi Cheng rzucił im paczuszki z łakociami, które zaczęli z radością zbierać. W tym czasie Wu Suo Wei położył się na łóżku i przyglądał się Chi Chengowi, który po chwili odwzajemnił jego spojrzenie. Nagle Duan włożył cukierka do kieszeni i zaczął krzyczeć, że Wu Suo Wei mu go ukradł. Z kolei Quan wyjął dwa żelki z paczki i dał je Wu Suo Weiowi.
    Chłopak spojrzał na swoją dłoń, na której leżały dwa żelki, a potem powiedział do Quana:
    – To urocze, dziękuję.
    Słysząc to, Quan się zawstydził i usiadł w kąciku, odwracając się plecami do Wu Suo Weia. Niezależnie, ile razy chłopak próbował go zagadać, on nie reagował. W końcu oddał łóżko w sypialni bliźniakom, a sam poszedł spać do salonu na sofę.
    Duan nie chciał wypuścić z łóżka Chi Chenga, który musiał zostać z bliźniakami, dopóki nie zasnęli. Gdy poprawił im kołdrę, Quan się obudził i zaczął płakać, czym wyrwał ze snu brata. Chi Cheng uspokajał Duana, a Wu Suo Wei przybiegł do sypialni i zaczął gładzić po plecach Quana. Obaj chłopcy natychmiast przestali płakać, a po chwili zasnęli.
    – Idę spać, mam nadzieję, że już się nie obudzą – powiedział Wu Suo Wei.
    Po dwudziestu minutach do salonu na sofę przyszedł też Chi Cheng i gdy objął Wu Suo Weia, usłyszeli płacz Duana. Musiał wrócić do sypialni i uspokoić siostrzeńca. Ta sytuacja powtórzyła się kilka razy i gdyby to nie byli synowie jego siostry, porozmawiałby z nimi nieco inaczej.
    Czekał cierpliwie, aż usłyszał miarowy szmer oddechów. A kiedy wrócił do salonu, Wu Suo Wei spał już głębokim spokojnym snem.


    Następnego dnia Chi Cheng zabrał do pracy Quana, a Wu Suo Wei pojechał do firmy z Duanem. Tuż przed końcem pracy chłopak zadzwonił do Jiang Xiao Shuaia.
    – Hej, masz czas?
    – Zawsze mam czas – odpowiedział doktor.
    Wu Suo Wei zagryzł ze złości zęby. Był tak zajęty, że nie miał czasu otrzeć potu z czoła, a tymczasem jego przyjaciel najwyraźniej się obijał. I to było szalenie wkurzające.
    – Wpadnij do mojej firmy, poznasz mojego uroczego siostrzeńca. Zobaczysz, nie pożałujesz.
    – Twoja siostra zostawiła z tobą dziecko? – zapytał Jiang Xiao Shuai.
    – Nie moja, siostra Chi Chenga. Ma bliźniaki mieszanej rasy.
    Gdy tylko doktor o tym usłyszał, jego ciekawość wzrosła. Guo Chengyu mówił mu, że Chi Jiali ma dwóch synów, jednego białego, drugiego czarnego.
    – Zaraz u ciebie będę.
    Wu Suo Wei rozsiadł się w fotelu i uśmiechnął się złośliwie, bo miał plan, co zrobić, by mieć udany wieczór.
    

    Jiang Xiao Shuai podczas jazdy samochodem słuchał opowieści o duchach. Uważał, że dzięki temu stanie się odważniejszy. Jako dziecko bał się duchów, ale uwielbiał o nich słuchać, co zostało mu do dziś. I teraz, w drodze do pracy i z pracy testował swoją odwagę. Dzisiaj leciała audycja o półczłowieku.
    – Był sobie mężczyzna, który zginął w wypadku samochodowym, potrąciła go ciężarówka, która zmiażdżyła połowę jego ciała. Od tamtego czasu widuje się go na skrzyżowaniach. Stoi i czeka na jakiś samochód, a potem go goni. Gdy kierowca spojrzy w lusterko wsteczne, widzi jedynie goniące go nogi.
    Zimny dreszcz przeszedł po kręgosłupie doktora.


    Tymczasem Wu Suo Wei zabrał Duana i postanowił zaczekać z nim na doktora na skrzyżowaniu. Chlopiec był już zmęczony, dlatego wziął go na ręce. Duan spojrzał na niego i zapytał, widząc, że kogoś wypatruje:
    – Na kogo czekasz?
    Wu Suo Wei odpowiedział mu łamaną angielszczyzną:
    – Na lekarza. On znajdzie sposób, żebyś stał się biały.
    Jiang Xiao Shuai skręcił w uliczkę, gdzie znajdowała się firma jego przyjaciela, dlatego zwolnił, jadąc przez skrzyżowanie.
    Było już ciemno, gdy wyjrzał przez okno, zobaczył na chodniku w cieniu postać, która miała tylko dwie nogi. Doktorowi serce skoczyło do gardła i zahamował. Pomyślał, że ma halucynacje, bo się nasłuchał historii o duchach. Jednak gdy się przyjrzał, zobaczył, że te długie cieniste nogi zbliżają się do niego. Krew mu w żyłach zawrzała, skręcił kierownicę i dał gaz do dechy, po czym odjechał w przeciwnym kierunku.
    Wu Suo Wei rozpoznał samochód Jiang Xiao Shuaia, dlatego wyszedł z cienia i ruszył w jego kierunku. Gdy zobaczył zaskakujący manewr doktora, pomyślał, że szuka miejsca do zaparkowania. Gdy zorientował się, że jego przyjaciel odjeżdża, pomyślał: – A tobie co odbiło? Zawracasz? To po co w ogóle przyjeżdżałeś?
    Z Duanem na rekach ruszył biegiem za samochodem, wołając doktora.
    Jiang Xiao Shuai był tak przerażony, że krzyki Wu Suo Weia wydały mu się upiornymi jękami, a gdy spojrzał w lusterko, zobaczył dziwną postać, która za nim biegnie i szczerzy zęby w uśmiechu.
    Po chwili samochód tak przyspieszył, że całkowicie zniknął z pola widzenia Wu Suo Weia.  

 
Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





  Poprzedni👈             👉 Następny

Komentarze