Counterattack [PL] - Rozdział 238: Zaproszenie na kolację

 

    Po obiedzie Chi Jiali otworzyła grubą teczkę z informacjami o chłopaku brata. W większości były to wyjątkowo nudne zapiski. Część z nich pominęła i postanowiła się skupić na historii życia i analizie charakteru, bazując na przemyśleniach własnych Chi Yuana. Chłopak pochodzi z normalnej rodziny i nie miał w życiu łatwo. Chociaż zdobył obecne stanowisko dzięki Chengowi, w głębi duszy czuje się niedowartościowany. Najlepszym sposobem na złamanie jego psychiki jest pokazanie mu tej dysproporcji. Co można łatwo wykazać choćby analizą stopnia wykształcenia i stylu życia.
    Chi Jiali patrzyła na zapiski ojca i nagle jej krzesło się zachwiało, a ona niemal z niego spadła. Oczywiście była to sprawka jej synów, którzy bawili się na podłodze. Rozzłościła się, bo miała dość, że odkąd urodziła chłopców, ciągle musi się nimi zajmować, nie miała ani chwili wytchnienia.
    – Mamo, pobaw się z nami.
    – Mamo, pobawmy się w chowanego.
    – Zajmijcie się sobą sami, nie przeszkadzajcie mi. Dziadek dzisiaj ma wolne, idźcie się z nim pobawić.
    Quan i Duan zaczęli się śmiać i pobiegli do gabinetu dziadka.


    Po południu Wu Suo Wei szykował dostawę w magazynie. Nagle zadzwoniła do niego sekretarka i powiedziała, że czeka na niego panna Chi. Chłopak troszkę się spiął, słysząc nazwisko Chi.
    Poszedł do pokoju dla VIPów, gdzie sekretarka zaprowadziła gości. Czekało tam dwóch mężczyzn w garniturach, ale nigdzie nie było panny Chi.
    – Witam serdecznie, panie Wu. Panna Chi zaprasza pana dzisiaj na kolację. Mam pan czas?
    – Tak, mam czas.
    – W takim razie to dla pana.
    Chłopak spodziewał się zaproszenia, ale dostał latarkę. Nie wiedział, o co chodzi. Być może panna Chi bała się ciemności.
    Jeden z mężczyzn zauważył zdziwienie na jego twarzy, domyślając się, że nie rozumiał, po co mu latarka.
    – Proszę ją włączyć.
    Wu Suo Wei nacisnął przycisk, światło latarki padło na ścianę, na której wyświetliło się miejsce spotkania. Chłopak był szczerze zaskoczony.
    – Co za kreatywność – powiedział, ale obaj posłańcy byli opanowani i zimni niczym lód.
    – Panna Chi zainspirowała się koncepcją podpatrzoną na Tygodniu Mody w Paryżu.
    – Poważnie?
    Gdy mężczyźni wyszli, Wu Suo Wei jeszcze przez chwilę bawił się latarką i patrzył na tekst na ścianie. Miejscem spotkania było Alleway, dzielnica Pekinu, gdzie znajdowała się dawna rezydencja dynastii Qing, a dokładniej jeden z najbardziej popularnych klubów, odwiedzanych przez polityków i celebrytów. Wu Suo Wei od razu wyczuł pismo nosem i wiedział, że czeka go nie lada wyzwanie.
    Nagle zobaczył, jak drzwi recepcji się otwierają i pojawia się w nich Jiang Xiao Shuai, który podszedł do niego, gdy tylko go zobaczył i położył na stole torbę z jedzeniem.
    – Przywiozłem trochę mango z Tajwanu, spróbuj.
    Wu Suo Wei podziękował za prezent, po czym dodał:
    – Masz świetne wyczucie czasu. Musimy pogadać.
    – Co się stało?
    – Siostra Chi Chenga zaprosiła mnie na kolację.
    Doktor przez chwilę się zamyślił.
    – To nie wygląda dobrze.
    – Tak, zwłaszcza, że będziemy sami.
    Wu Suo Wei odpalił latarkę i pokazał przyjacielowi zaproszenie.
    – To oczywiste, że próbuje cię wystraszyć – skomentował Jiang Xiao Shuai. Wu Suo Wei dobrze o tym wiedział i tylko patrzył na doktora z markotnym wyrazem twarzy.
    Doktor poklepał go po ramieniu.
    – Nie martw się. Będziesz dobrze przygotowany.
    – A niby jak mam się przygotować?
    – Etykieta przy stole nie jest jakoś wybitnie trudna.
    – Nie jestem co do tego przekonany.
    – No dobra…
    – Co dobra?
    Doktor spojrzał na niego protekcjonalnym tonem i wyjaśnił:
    – Nie zrozumiałeś sedna przekazu. Musisz działać. – Jiang Xiao Shuai zamierzał przedstawić mu plan przetrwania. – Poszukaj w sieci, które potrawy są najbardziej wymagające podczas wytwornych kolacji.
    Wu Suo Wei od razu zabrał się za szukanie. Znalazł dania z sosami, z łuskami i wiele innych. Na liście było też mango.
    – Dobra, zjedz mango, a ja zobaczę, jak to robisz – powiedział Jiang Xiao Shuai.
    Chłopak sięgnął po owoc, który był duży. Powoli obrał go ze skórki, tak żeby nie pobrudzić sobie rąk. Gdy obrał połowę, nożem odkroił miąższ, który zamierzał zjeść. Jednak gdy odkroił kawałek, zobaczył, że mango jest zgniłe.
    – Spójrz na to, tego się nie da zjeść. Wygląda strasznie – skomentował doktor.
    – Ugryzę z boku – powiedział chłopak.
    Wsadził sobie kawałek owocu do ust, zasłonił ręką buzię i przeżuł odgryziony kawałek, głośno mlaszcząc.
    – Miąższ jest dojrzały i pyszny.
    Po zjedzeniu połowy mango zapytał doktora:
    – I jak? Może być?
    Jiang Xiao Shuai otarł pot z czoła.
    – Oszalałeś, kto tak mlaszcze przy jedzeniu?
    – W sumie racja.
    – Musisz bardziej uważać. Nie możesz jeść mango w taki sposób.
    Doktor sięgnął po kolejny owoc, odciął spory kawałek, po czym ponacinał go nożem. Gdy wywinął skórkę, miąższ pojawił się w formie małych kwadratów. Podał mango chłopakowi mówiąc:
    – Tak to się robi.
    – Kto by pomyślał – odpowiedział z przekąsem Wu Suo Wei. – To wszystko przez to, że nigdy nie jadłem tak dużego mango. Jak zacznę go tak rozkrawać, to z miąższu nic nie zostanie.
    – Wcale nie – obruszył się Jiang Xiao Shuai. – Spróbuj zjeść ten kawałek, który ci ukroiłem.
    Wu Suo Wei podszedł do zadania z dużą ostrożnością. Zaczął od lewej strony i odłamywał po kawałeczku, który wkładał sobie do buzi. Po chwili zapytał swojego mistrza:
    – I jak mi teraz idzie?
    – Spójrz w lustro.
    Wu Suo Wei pobiegł do lustra i zobaczył, że wokół ust ma resztki miąższu.
    – Bierzemy kolejne mango – powiedział doktor. – I tym razem się postaraj. Pamiętaj, że będziesz jadł przy córce Chi Yuana i nie możesz jej wystraszyć.
    Chłopak usiadł na kanapie, próbując wyglądać dystyngowanie.
    – Może lepiej tam nie idź – zasugerował doktor.
    – Nie tylko tam pójdę, ale też będę jadł, jak należy – odpowiedział Wu Suo Wei z pełną determinacją.
    Jiang Xiao Shuai spojrzał na niego i ponownie wstąpił w niego duch walki. Usiał tuż przy przyjacielu i dopingował go z całych sił. Jeśli mistrz i uczeń połączą siły, nie ma na nich mocnych. Po chwili mieli opracowany szczegółowy plan działania, który stanowił dobrą podstawę.
    – Jeśli zapamiętasz to wszystko, to sobie poradzisz – powiedział doktor.
    – W ten sposób co najwyżej z nią zremisuję. A ja chcę ją pokonać.
    Obaj zaczęli intensywnie myśleć. Nagle doktor wypalił:
    – Coś ci powiem, ale nikomu tego nie powtarzaj, nawet Chi Chengowi.
    Po tych słowach Jiang Xiao Shuai spojrzał na niego tajemniczo.
    – Nie martw się, nikomu nie powiem.
    – Wiesz, siostra Chi Chenga podkochiwała się w Wang Zhenie – wyszeptał mu doktor do ucha.
    To była dość sensacyjna wiadomość.
    – Skąd o tym wiesz?
    – A jak myślisz? Od Chengyu.
    – A Chi Cheng o tym wie?
    – Chengyu raczej mu o tym nie powiedział.
    – Chwila… – Wu Suo Wei zaczął się nad czymś zastanawiać. – Co takiego?
    – Nie wierzysz mi? Przecież był z Wang Shuo. Skoro dowiedzieli się o tym jego rodzice, to siostra pewnie też. Kiedyś poszła do niego, by mu nagadać, ale drzwi otworzył Wang Zhen. Podobno patrzyła na niego przez dziesięć minut, a potem odeszła bez słowa.
    Kiedy Wu Suo Wei o tym usłyszał, aż mu oczy zabłysły.
    – Nie dziwię się, mój idol ma swój niepowtarzalny urok.
    Jiang Xiao Shuai uśmiechnął się szelmowsko.
    – To może wykorzystaj ten urok swojego idola.
    Chłopak sięgnął po telefon i podrapał się po głowie.
    – Szczerze mówiąc dawno się z nim nie kontaktowałem. Myślisz, że będzie chciał mi pomóc?
    Spojrzał niepewnie na doktora oczekując od niego zapewnienia, że pomoc zostanie mu udzielona. Doktor wiedział, co mu chodzi po głowie, dlatego odpowiedział poważnym głosem:
    – Nie możesz pozwolić, żeby Chi Cheng się zorientował, że on ci pomaga, bo wtedy może i wygrasz z Chi Jiali, ale z twojej chryzantemy zostaną same płatki.

Tłumaczenie: Antha

Korekta: Nikkolaine

***





  Poprzedni👈             👉 Następny

Komentarze