Następnego ranka Chi Jiali wstała i zeszła na dół. Chi Yuan wciąż siedział na krześle w jadalni, w tej samej pozycji.
– Tato, dlaczego wstałeś tak wcześnie? – zapytała.
Chi Yuan westchnął, spojrzał przez okno i powiedział:
– Nie kładłem się spać.
– Dlaczego?
Mężczyzna nie odpowiedział córce, a ona domyślając się powodu zapytała nieśmiało:
– Gdzie jest Cheng?
– Wrócił do domu.
– Przecież wczoraj wieczorem jeszcze tu był. Kiedy wyjechał?
Chi Yuan podniósł pustą filiżankę po herbacie i przeniósł ją na stolik kawowy.
– W nocy.
Po tych słowach mężczyzna oparł głowę o oparcie krzesła i westchnął głęboko. Chi Jiali patrzyła na niego i wiedziała, że martwi się o syna.
– Powinieneś się położyć i zdrzemnąć.
– Nie mogę spać. Muszę jechać do biura.
– W takim razie zjedz śniadanie. Coś ci przygotuję.
Zanim wyszła do kuchni, Chi Yuan powiedział:
– Zaczekaj. Chcę z tobą porozmawiać.
Chi Jiali wiedziała, o czym będą rozmawiać, ale usiadła obok niego na sofie, w tym samym miejscu, w którym w nocy siedział jej brat.
– Słucham.
Chi Yuan spojrzał na nią uważnie zadając pytanie:
– Jak dużo wiesz o obecnej sytuacji swojego brata?
– Nic nie wiem.
Mężczyzna znalazłszy słuchacza, wylał z siebie cały niepokój. Opowiedział córce o swoich największych zmartwieniach i bólu, mając nadzieję, że znajdzie pocieszenie i zrozumienie. Chi Jiali wysłuchała go ze spokojem.
– Dlaczego mi o tym mówisz? Dobrze wiesz, że żyję według innych wartości niż ty. Moim zdaniem wybór Chi Chenga wcale nie jest zły. Tato, to raczej ty masz problem. On ma prawo sam sobie wybrać życiowego partnera, kierując się głosem serca. Narzucanie mu swojej woli jest łamaniem praw człowieka. Kluczem do rozwiązania tego problemu nie jest to, jak ich rozdzielić, ale jak zmienić twój sposób myślenia.
Słysząc to Chi Yuan spochmurniał.
– Mam zmienić swój sposób myślenia? Myślisz, że Chińczyk może zmienić swoje wartości? To jakiś absurd i na pewno w niczym nie pomoże.
– Absurd? Dzisiejsze społeczeństwo jest bardziej otwarte, na całym świecie coraz bardziej szanuje się prawa osób homoseksualnych. Pojedźcie gdzieś z mamą za granicę i posłuchajcie ludzi. Naprawdę uważasz, że to coś złego, że twój syn ma chłopaka?
Te słowa nie przypadły do gustu Chi Yuanowi, dlatego ton jego głosu stał się ostrzejszy.
– Oczywiście, że to coś złego. Jego związek godzi w moją godność i reputację. Muszę znosić dziwne spojrzenia, szepty. To mój syn, myślisz, że wychowałem go po to, by mnie poniżał? Jego prawa są ważniejsze od moich?
– W ten sposób też go ranisz i wszystkich w swoim otoczeniu. Co w tym złego, że się zakochał? Jeśli, zasłaniając się praworządnością, nie widzisz, jaką krzywdę mu robisz, to w końcu zostaniesz sam.
– Zamknij się! – krzyknął Chi Yuan i uderzył pięścią w stół. – Dwa lata za granicą wystarczyły, żebyś stała się samolubna i obojętna na los swojego brata.
Chi Jiali również straciła nad sobą kontrolę.
– Ja, samolubna? Przecież próbuję cię przekonać, żebyś otworzył się na coś nowego. Wychowałeś mnie, powinieneś wiedzieć, jaka jestem. Mam zawsze odpowiadać grzecznie i łagodnie? A jak na mnie nakrzyczysz, mam zalać się łzami? Wtedy będziesz zadowolony?
Mawiają, że córka jest reinkarnacją miłości ojca z poprzedniego wcielenia. Chi Yuan z przerażeniem zaczął myśleć o swoim poprzednim życiu.
Chi Jiali spojrzała na gniewnie zmarszczoną twarz ojca. Wzięła oddech, a ton jej głosu złagodniał.
– Tato, powiem ci prawdę, mieszkam za granicą już od kilku lat i poznałam wiele takich osób. Żyją normalnie i są szczęśliwi. Przecież ludzie heteroseksualni nie zawsze biorą śluby. Bo co daje małżeństwo? Fakt, w chińskim społeczeństwie jest duży nacisk na zawarcie związku małżeńskiego. Ale nawet ludzie o normalnej orientacji seksualnej czasami żyją ze sobą bez ślubu. Bo czymże jest małżeństwo? To wymysł naszego społeczeństwa, utrwalany z pokolenia na pokolenie. Wszyscy krewni zawsze o to pytają, jakby to było najważniejsze na świecie.
– Jak myślisz, po co ludzie biorą ślub?! – ryknął Chi Yuan. – By zapewnić ciągłość rodu, by mieć dzieci!
– Tato, można mieć dzieci, nie biorąc ślubu i w ten sposób przedłużyć ciągłość rodu.
– Ich zboczony związek tego nie przeskoczy. Bo on nie urodzi mi wnuków!
– Nie zrozumiałeś mnie. Tato, przecież masz wnuki. Chcesz kolejne?
– Oczywiście, że chcę. Mam syna i chcę, by dał mi wnuka. Wystarczy, że mi go da, nie musi go wychowywać, ja się tym zajmę.
Chi Jiali nie mogła się powstrzymać, żeby nie dogryźć ojcu:
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. Cheng jest przykładem twoich metod wychowawczych.
Chi Yuan zagotował się ze złości. Był tak wściekły, że tchu mu zabrakło. Gdy już się trochę uspokoił, powiedział:
– Sugerujesz, że jeśli pojawiłoby się jego dziecko, wychowałbym na swym łonie kolejnego wilka?
Chi Jiali spojrzała na ojca z politowaniem.
– Tato, masz już sześćdziesiąt lat, za kilka lat przejdziesz na emeryturę. Twój syn ma trzydzieści lat, jest samodzielny, zaradny, nic już nie jesteś w stanie dla niego zrobić. Wiesz, dlaczego w naszym społeczeństwie jest tak wielu starych, samotnych ludzi? Bo mają takie samo roszczeniowe nastawienie do swoich dzieci, jak ty.
– Ty nic nie rozumiesz, to że zarabiają, to nie wszystko.
– Tato, nie wiesz, ile czasu ci zostało, by się w końcu do niego zbliżyć. Ta cała rozmowa jest bez sensu.
– To nie mów nic więcej – przerwał jej ojciec. – Ja tu jestem ofiarą. Przez całe życie ciężko pracowałem, aby wychować dzieci, które teraz widzą we mnie wroga. I w dodatku dobijacie mnie wiedząc, że nie zostało mi już wiele czasu.
– Tato, jak możesz tak mówić? Przestań. Uważasz, że przyjechałam, żeby cię dobić?
– Jak chcesz, to wracaj. Mam cię dość.
– Naprawdę to chciałeś mi powiedzieć? – wycedziła przez zęby Chi Jiali.
– Ciągle kręcimy się w kółko. Promujesz wolność? A może tylko usprawiedliwiasz nieudany związek? Masz dzieci i powinnaś dla nich żyć.
– Zawsze będę, bo moi synowie są częścią mego życia.
– No widzisz, dla mnie też. Dlatego poświęcę wszystko dla dobra mojego syna. Chcę, by miał dobre życie.
– Póki co tylko mu je utrudniasz – syknęła Chi Jiali. – Masz niesamowitego syna i powinieneś być z niego dumny.
– Tak, powinienem – burknął Chi Yuan, kierując się do drzwi.
Zwykle nosił się prosto, ale teraz jego plecy były lekko przygarbione, przejście tych kilku kroków sprawiło mu trudność. Zanim wyszedł z pokoju, musiał się zatrzymać i odpocząć.
– Nie wytrzymam tego dłużej – powiedziała Chi Jiali, podchodząc do niego. – Powiedz, co chcesz, żebym zrobiła?
Oczywiście Chi Yuan czuł się świetnie, nic go nie bolało i bez zadyszki wszedłby po schodach na piąte piętro.
– Wiesz, że nie jestem w stanie kontrolować Chenga. Jeśli chcesz, by twoi rodzice dożyli sędziwego wieku, musisz sama się nim zająć.
– Jak nazywa się jego facet?
– Wu Suo Wei (Nie ma znaczenia).
– Jak to nie ma znaczenia? – Chi Jiali spojrzała na ojca ze zdumieniem. – W takim razie, jak mam go znaleźć?
– On nazywa się Wu Suo Wei.
Chi Jiali aż otworzyła usta ze zdumienia. Czuła, że jej brat nie wybrał najlepiej. Gdy już zamierzała wyjść, Chi Yuan ją zatrzymał.
– Czekaj.
Mężczyzna wyszedł z pokoju i po kilku minutach wrócił, niosąc grubą teczkę.
– Tu mam informację o nim. Dowiedz się, z kim będziesz miała do czynienia.
Komentarze
Prześlij komentarz